« Wróć

Eric Greenleaf - Nikt nie zna przyszłości

 „Co to wszystko znaczy? Zapytałam onkologa, uprzejmego człowieka, który nosił ogromny ciężar, ponieważ widział już  setki tragedii.  Powiedział -  „Mam nadzieję, że przeżyje Pani dwa lata”. Zamknęłam notatnik i poszłam spać. Kilka dni później miałam spotkanie z moim terapeutą – Erickiem Greenleafem.

 

Ściany jego gabinetu zrobione były z surowego drewna, co przypominało mi ściany domku letniskowego. Głębokie, miękkie krzesła i czerwone półki wypełnione maleńkimi figurkami. Gdy patrzyłam na te półki i mówiłam, zdałam sobie sprawę, że stoją tam niezwykle drogie figurki z kości słoniowej, inne drewniane, ręcznie malowane, pochodzące być może z Południowej Ameryki oraz małe zabawki dla dzieci. Wszystkie żyły razem na czerwonych półkach w harmonii i ciszy.

 

Mówiłam: główna sprawa jest taka, że wszyscy mówią mi, że muszę mieć pozytywne nastawienie, że wszystko jest kwestią nastawienia, ale to nie leży w mojej naturze. Nie zrozumcie mnie źle – mam nadzieję przeżyć i zamierzam walczyć, aż do momentu, gdy ktoś powie mi, że to już nie ma sensu.

 

Nie jestem głupia i znam statystyki. O co chodzi z tymi statystykami? Nawet nie chcę powtarzać tego, co mówił mi lekarz! To niemożliwe! To nie może być prawda. Próbuję wybić to ze swojej głowy i znowu płaczę. Do cholery, moje dziecko ma tylko dziewięć lat. Podał mi chusteczki. Każdy mówi mi „myśl pozytywnie”, tak jakby wiedzieli, jak to jest. Mówią mi „powinnaś żyć chwilą.” Mam chłopaka – jest Anglikiem.  Już miałam z nim zerwać, gdy dowiedziałam się o swojej chorobie i stchórzyłam. On ma taką brytyjską tendencję, aby mówić, że wszystko się dobrze skończy, ale jeśli umrę, to co dobrego wyniknie z  tego dla mojej córki?  Spytałam się go o to i wiecie co powiedział? "Cóż, wtedy nie będziesz już żyła, więc nie będziesz się przejmować. Czy możecie w to uwierzyć?"

 

Wtedy Eric powiedział „Każdy, kto spaceruje nie może się oprzeć temu, żeby spojrzeć tak daleko, jak sięga horyzont, ale może również się cieszyć maleńkimi listkami  i kwiatami, jakie widzi na swojej drodze.  Nikt nie może kazać Ci żyć w inny sposób niż żyjesz, tylko dlatego, że teraz jesteś chora.”

 

Wszyscy mówią mi, żebym myślała pozytywnie. Mówią, że to mnie wyleczy. Każdy opowiada mi o swojej ciotce, albo znajomej, wyleczonej z raka piersi dzięki temu, że myślała pozytywnie. Zdaje się, że robię to źle, ale to nie jest moja wina, że choruję i nie będzie to moja wina, jeśli umrę. Sposób, jaki każdy mi doradza, to nie  mój sposób. Nie jestem taką osobą.  Jestem prawniczką – przygotowuję sprawę, rozpracowuję ją tak dobrze, jak tylko potrafię. Mam równe szanse wygranej i przegranej. Nie można tracić z oczu najgorszego scenariusza, ale też najlepszego. Gdy sprawa jest kiepska, trzeba iść na ugodę, ale w moim przypadku nie uda się ustalić ugody, prawda? Nie będzie jej... Muszę być gotowa na najgorsze i nie mam pojęcia, jak to zrobić.

 

Wtedy Eric powiedział: „nikt nie wie, co się stanie. Musisz być przygotowana zarówno na życie, jak i na śmierć. Aby przygotować się na śmierć, musisz uporządkować swoje sprawy, skończyć projekty, musisz stworzyć dla swoich dzieci wspomnienia, musisz stworzyć wspomnienia dla wszystkich, których kochasz, musisz dalej być mamą dla swoich dzieci, musisz powiedzieć im, że wiesz, że są smutne, wściekłe i przestraszone i że Ty też się tak czujesz. Musisz powiedzieć im, że Twoją intencją jest przeżycie. Musisz powiedzieć im, że je kochasz, a potem nakrzyczeć na nie, aby pozbierały swoje rzeczy. Musisz świętować rzeczy, które tego wymagają, musisz oddzielać się od spraw nieistotnych. Musisz nadal się rozwijać, musisz powiedzieć to, co chcesz powiedzieć. Musisz żyć.

 

Aby przygotować się na życie, musisz uporządkować swoje sprawy, musisz zamknąć projekty, musisz stworzyć dla swoich dzieci wspomnienia, musisz stworzyć wspomnienia dla wszystkich, których kochasz, musisz  być mamą dla swoich dzieci, musisz powiedzieć dzieciom, że wiesz, że są smutne, wściekłe i przestraszone i że Ty też się tak czujesz. Musisz powiedzieć im, że Twoją intencją jest przeżycie. Musisz powiedzieć im, że je kochasz, a potem nakrzyczeć na nie, aby pozbierały swoje rzeczy. Musisz świętować rzeczy, które tego wymagają, musisz oddzielać się od spraw nieistotnych. Musisz nadal się rozwijać, musisz powiedzieć to, co chcesz powiedzieć. Musisz żyć.”

 

Podczas następnych kilku tygodni, zanim zaczęłam się bardzo źle czuć po chemioterapii napisałam swój testament i powiedziałam mojej siostrze, gdzie on się znajduje. Skończyłam robić kołdrę, którą zaczęłam dawno temu. Stworzyłam kostiumy haloweenowe dla swoich dzieci. Spędziłam kilka wieczorów na przeglądaniu starych zdjęć, listów i uporządkowałam je w teczki.

 

Ustaliłam, że wszystkie rachunki będę płacić elektronicznie, aby nic nie umknęło. Dzwoniłam do znajomych i prosiłam, aby zawieźli i odebrali moje dzieci ze szkoły. Napisałam straszne listy do przyjaciół, którzy postanowili mnie ignorować od czasu, gdy dostałam wyniki biopsji, a następnie nie wysłałam ich. Po prostu zapomniałam o tych ludziach. Innym przyjaciołom powiedziałam jak bardzo ich kocham. Powiedziałam mojemu byłemu mężowi, że nie żałuję, że byłam jego żoną. Powiedziałam mojemu chłopakowi, że będę spędzać mnóstwo czasu z lekarzami i nie mam siły i energii na terapię par, na którą chodziliśmy przez ostatnie kilka miesięcy, a nie przynosiła żadnych efektów. Cokolwiek będzie, to będzie. Wyliczyłam sobie kiedy będę miała gorsze momenty związane z chemioterapią i zaczęłam planować przyjęcie urodzinowe mojej córki. Jedyną rzeczą do której nie wiedziałam jak się zabrać było pożegnanie się z córką.

 

Podczas tego czasu organizowania, planowania, porządkowania powiedziałam sobie „zaczekaj, zaczekaj. Czy ja się przygotowuje teraz do życia, czy do śmierci? W pewnych momentach byłam tak podekscytowana, że nie wiedziałam, czy są to przygotowania do życia, czy śmierci. Dopiero po kilku tygodniach, czy miesiącach  zorientowałam się, że te listy są identyczne.”

 

Judy nadal żyje. Nie przejmuje się za bardzo rakiem, który jest obecny w jej życiu. Jej córki skończyły szkołę. Nadal jest prawniczką i nadal bardzo kocha swoje córki.

 

Opisana przez Judy sesja, była naszą pierwszą sesją. Była to jedyna sesja transowa, jaką przeprowadziliśmy przez bardzo długi czas. Wprowadzona została prehipnotyczna sugestia „nikt nie zna przyszłości” i to jest kluczem do zrozumienia  amnezji. Judy jest prawniczką, pesymistką i kocha swoje córki. Wydaje mi się, że nic więcej nie muszą Państwo wiedzieć, żeby przeprowadzić terapię.

 

Zaproponowałem jej dwa wyjścia, a ona musiała podjąć decyzję, co ma zrobić.

 

 

 

Fragment warsztatu „Hipnoza w pracy z pacjentami nowotworowymi’ - V Europejski Kongres Ericksonowski, Kraków, 12-15.06.2014.

 

ERIC GREENLEAF

Dyrektor i założyciel Instytutu Ericksonowskiego w Bay Area (USA). Od ponad czterdziestu lat zajmuje się prowadzeniem warsztatów i wykładów oraz publikacjami na temat hipnoterapii. Jedna z jego znanych książek nosi tyłuł: "The Problem of Evil: Ancient Dilemmas and Modern Therapy", ukazała się w 2000r. Niepowtarzalny styl pisarski i rozległe tło ukazują hipnozę, jako metodę która może polepszać życie i pomagać w pokonywaniu przeszkód. Hipnoza w jego książkach jest czymś, co musi być doświadczane, aby mogło być zrozumiane.  Jedną ze specjalności Dr. Greenleaf'a jest ułatwienie komunikacji między świadomym i nieświadomym umysłem - umożliwienie ludziom korzystania z obu tych aspektów w codziennym życiu.

Większość hipnoterapeutów uznaje Dr. Greenleaf'a za jednego z najważniejszych  nauczycieli hipnozy na świecie. Dr Milton Erickson nominował dr Greenleafa do otrzymania "The first Milton H. Erickson Award of Scientific Excellence for Writing in Hypnosis" (pierwszej Nagrody Milton H. Erickson'a za osiągnięcia pisarskie na temat hipnozy). Dr Greenleaf praktykuje w San Francisco Bay Area (CA) oraz w  Albany (NY).
W Polsce na zaproszenie PIE, prowadził warsztat "Rozwiązywanie nieznanych problemów - marzenia senne i symbole w psychoterapii", Łódź 24-25.05.1996. Wykładowca podczas V Europejskiego Kongresu Ericksonowskiego, Kraków, 12-15.06.2014.