« Wróć...

Jakub Okoczuk - Obejrzyj film

 

Zdaje się, że było to tak niedawno. Może pięć lub sześć lat temu. Pamiętam to wyraźnie. Pamiętam jak się czułem, będąc pierwszy raz na superwizji grupowej. Działo się to równolegle z moim udziałem w kursie psychoterapii. Towarzyszyło mi wówczas poczucie zadziwienia i niedowierzania, gdy słyszałem o sobie, że jestem psychoterapeutą. Czułem się niepewnie. To było przecież moje marzenie. Marzenie, które zamieniło się w  drogę, po której zacząłem się poruszać. Wiele zrobiłem, żeby być w tamtym miejscu i w tamtym czasie. W zgodzie z sobą. Prowadząca z życzliwością, urealniając nas i pozwalając nabrać pewności - zasiewała. Na tych zajęciach - być może - przedstawiałem swój problem w pracy z pacjentem. Z pewnością działo się dużo więcej niż zapamiętałem.

 

Pewne jest, że na to spotkanie jechałem pięć godzin. Kiedy z perspektywy czasu patrzę na ten i inne wyjazdy szkoleniowe, jawi mi się to jako piękna podróż. Zmęczony drogą, z zadowoleniem witałem się z uczestnikami, czekając na właściwe rozpoczęcie. Zaczęliśmy superwizję. Brałem z niej tyle, ile byłem w stanie. To co zapamiętałem z tych zajęć, to szczególne zadanie, jakie dostaliśmy na koniec : obejrzeć film. Czułem się co najmniej zaskoczony – miałem obejrzeć film. Nie pierwszy lepszy, tylko film zadany do obejrzenia w czasie wolnym. Poszukałem informacji o tym tytule. Dowiedziałem się, jaki to rodzaj filmu, jacy aktorzy w nim grali i jakie role. Pomyślałem: czemu nie. I zanurzyłem się w tę historię.

 

W filmie tym odkryłem dużo więcej niż wydawało mi się, że mogłem. Był on dla mnie nośnikiem ważnych informacji, podanych za pomocą bardzo przyjemnej historii, w bardzo przyjemnej formie. Zapamiętałem, jak się czułem, po jego obejrzeniu. Czułem się bezpiecznie, poczułem, że nie jestem sam, że mam wiele możliwości dbania o siebie, że mam życzliwe wsparcie. To uczucie towarzyszy mi do dziś. Z uśmiechem na twarzy przywołuję przesłanie, jakie w tym filmie odnalazłem. Wystarczy, że przypomnę sobie ten obraz.

 

Od tamtego czasu na filmy spoglądam jak na możliwość, aby - w formie zadań domowych - dostarczyć metafor, uzupełniających tematy wnoszone na sesje przez pacjenta. Traktuje je jako kolejne możliwości. Możliwości, aby zakomunikować drugiej osobie coś ważnego, coś co z punktu widzenia psychoterapii może robić różnicę, uzupełniać proces terapii zarówno na dosłownym, jak i symbolicznym poziomie.

 

Pewnego razu w pracy psychoterapeuty spotkałem osobę, która bardzo chciała dokonać zmian w swoim życiu. Angażowała się niezwykle mocno… uczestniczyła w licznych webinarach… czytała literaturę rozwojową…. bardzo chciała się rozwinąć… Niestety, nie pomagało jej to w rozpoczęciu wprowadzania zmian i ruszeniu z miejsca. Tkwiła  w nim na tyle długo, że zaczęło jej to przeszkadzać. Stawiała sobie duże wymagania. Nawet bardzo duże. Takie, że … No, właśnie. Wymagania były na tyle wygórowane, że nie mogła zrobić żadnego ruchu, bo każdy wydawał się zbyt duży. Tak duży, że ją, blokował, paraliżował. Pacjentka zaczynała dużo myśleć. Za dużo myśleć...  W efekcie nie zmieniało się w jej życiu zbyt wiele, a na pewno nie to, co chciałaby, aby uległo zmianie.  Zaprosiłem ją do zadania, w którym zachęciłem do obejrzenia filmu.

 

Po usłyszeniu tytułu od razu przypomniała sobie, że już go widziała, że z chęcią zobaczy go jeszcze raz i przyjrzy się mu z zaciekawieniem. Film traktował o osobie, która nie myślała zbyt wiele nad tym, w co się angażuje. Podążając za głosem serca, w zgodzie z sobą, realizowała coraz to nowe zadania, z pasją oddając się podejmowanym czynnościom.  Doprowadziło to do sławy, uznania i wielu innych rzeczy. Niedługo po tym spotkaniu pacjentka powiedziała mi o zmianach, które zaaranżowała w swoim życiu. Ruszyła z miejsca.

 

Innym razem ktoś zgłosił się do mnie z prośbą o pomoc. Wydawało mu się, że stracił przyszłość. Nie wyobrażał sobie życia po rozwodzie. Obawiał się najgorszego: że straci dziecko, współmałżonka, majątek i zostanie sam. Ten ktoś trwał tak z tą myślą przez jakiś czas. W mojej głowie pojawił się pomysł, żeby pomóc temu komuś stworzyć swoją przyszłość (przynajmniej jedną z wielu możliwych). Żeby zaczął ją dostrzegać, żeby ją zauważył, żeby dopuścił do siebie, że jeszcze jest coś przed nim, jakieś możliwości i dużo dobrego. Jednym z zadań jakie ode mnie dostał było obejrzenie filmu traktującego o sytuacji rozwodowej i dalszym wychowywaniu dziecka, przez oboje rodziców. Film ukazujący jakąś możliwą drogę po rozwodzie. Film dający nadzieję, że przyszłość jest. Nie wiem jeszcze, jaki wpływ miał ten obraz... Wiem za to, że w naszych spotkaniach już pojawia się „przyszłość”.

 

 

JAKUB OKOCZUK
psycholog; psychoterapeuta. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Psychologicznego oraz Sekcji Naukowej Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. W 2018 roku ukończył Podyplomowy Kurs Psychoterapii organizowany przez Polski Instytut Ericksonowski w Łodzi. Systematycznie uczestniczy w szkoleniach podnoszących kwalifikacje oraz poddaje pracę superwizji. Prowadzi psychoterapię indywidualną, rodzinną i grupową.

Miejsce pracy: Centrum Medyczne Anima ul. Jarocka 86, 10-669 Olsztyn